Przeczytaj Świadectwa uczestników Zawierzeń Maryi

***

"Zapisałem się na wyjazd do Częstochowy na zawierzenie Matce Bożej w dniu 02.04.2022 r., zorganizowany przez biuro pielgrzymkowe dlamaryi.pl.


Dzień wyjazdu zaczął się zaskakująco. Cała Warszawa była zasypana śniegiem, jak w środku ostrej zimy. Zbiórka była zaplanowana na 7:45 i aby na nią dotrzeć musiałem odkopać samochód spod 15 cm warstwy śniegu, dojechać do centrum miasta po nieodśnieżonych o tak wczesnej porze ulicach, zaparkować gdziekolwiek i przejść kawałek drogi w śniegu po cholewki. Na miejscu spotkania okazało się, że przeszkody w dotarciu miały także inne osoby. Co więcej, nasz kierowca spóźnił się 40 min (co się nigdy nie zdarza) i musieliśmy czekać na niego na mrozie i przy padającym śniegu. Wiedzieliśmy, że jadąc do Matki Bożej i mając takie przeciwności po drodze, jedziemy po wielkie łaski.


W autokarze wylosowałem fragment słowa Bożego „Choćby wasze grzechy były jak szkarłat, jak śnieg wybieleją; choćby były czerwone jak purpura, staną się [białe] jak wełna.”. Fragment Pisma Świętego otrzymany na poprzednim wyjeździe był zrozumiały od razu, potwierdzał rozeznaną wolę Bożą i był dla mnie umocnieniem. Tym razem, otrzymany fragment nie mówił nic. W pokorze przyjąłem to słowo, karteczkę schowałem i czekałem na wyjaśnienie Pana Boga o co chodzi.


W Częstochowie dołączyłem do spotkania Niespokojnych Nadzieją, gdzie mieliśmy wykonać zadanie w grupach i wrócić po obiedzie. Po zakończeniu spotkania zostałem w sali, aby wypisać Akt Zawierzenia, choć tym razem nie miałem konkretnych intencji. W rozmowie z koleżanka z grupki, która także wypisywała swój Akt, poruszyliśmy różne tematy i nie wiem w jaki sposób, ale weszliśmy na temat mojej starej miłości z lat licealnych. Powiedziałem, że kiedyś pisaliśmy do siebie listy, przez kilka lat… i przypomniało mi się, że ja te listy dalej mam w domu! Na szczęście moja rozmówczyni należała do katolików świadomych w zakresie duchowości i powiedziała, że takie rzeczy trzeba wyrzucić. Niebywałe, bo przecież sam to wiem i każdemu poradziłbym zrobić dokładnie to samo. Nie mam pojęcia jak to się stało, że te listy zalegają gdzieś u mnie w domu od 15 lat! Przez ten okres zrobiłem generalny remont mieszkania w związku z czym musiałem wszystko przejrzeć, wziąć każda rzecz do ręki, wyrzucić te niepotrzebne i rozpakować się po skończonym remoncie. Jak się okazuje te listy się ostały. Pomimo, że od tylu lat nie widziałem tamtej dziewczyny na oczy, nie wiem co się z nią dzieje, nie ma żadnego uczucia, wspomnienia, sentymentu, tęsknoty czy czegokolwiek innego, to w tym dniu w Częstochowie uświadomiłem sobie, że w sferze duchowej istnieje jakieś powiązanie, na którym działa zły duch i od tylu lat skutecznie blokuje mi wejście w szczęśliwą relację małżeńską. Na Akcie Zawierzenia dopisałem prośbę o odcięcie wszelkich związań duchowych między mną i tamtą osobą. Pozostało jeszcze zniszczenie tych listów…


Kiedy wracaliśmy do Warszawy tego samego dnia, koleżanka w autokarze powiedziała mi, że nazajutrz odbędzie się msza o dobrą żonę/męża i spotkanie dla singli. Pomyślałem, że mogę iść, zobaczę jak to wygląda, tylko wcześniej muszę załatwić wiadomą sprawę.


Następnego dnia wstałem dość późno i od razu wziąłem się za szukanie listów. W szafie, na najwyższej półce, na samym końcu, w starym kuferku znajdowała się paczka, w której był nie jeden, nie pięć, ale kilkadziesiąt listów, zdjęć, wydruków, kartek świątecznych i urodzinowych, lizak z napisem „love”, płyta ze zdjęciami, wycinanki, zaproszenia, koperty, papeteria, normalnie cały Empik! Położyłem te rzeczy na stole, odmówiłem modlitwę, że w Imię Pana Jezusa odcinam wszelkie duchowe więzy jakie mnie łączą z tą osobą, a które przez te przedmioty dalej istnieją. Wiedziałem, że muszę wszystkie rzeczy spalić, tylko gdzie? Jeden list to nie problem, dałoby radę w zlewie, ale z taką stertą to już jest kłopot. Wziąłem dużą metalową miskę z ikei, postawiłem na balkonie, wrzuciłem kilka listów i podpaliłem… a to się nie chce palić. Podpalałem, aż się zapalniczka skończyła, a listy się nie spaliły. Tylko narobiłem smrodu. Wiedziałem, że potrzeba radykalnych metod. Ponieważ była niedziela chciałem poczekać, do poniedziałku żeby kupić coś łatwopalnego i znaleźć miejsce na dworze, aby zniszczyć te przedmioty. Tymczasem wybrałem się na mszę o dobrą żonę.


Podczas mszy Ksiądz odczytał pierwsze czytanie z dnia:

„Iz 43, 16-21 Tak mówi Pan, który otworzył drogę przez morze i ścieżkę przez potężne wody; który wyprowadził wozy i konie, także i potężne wojsko; upadli, już nie powstaną, zgaśli, jak knotek zostali zdmuchnięci.

«Nie wspominajcie wydarzeń minionych, nie roztrząsajcie w myśli dawnych rzeczy. Oto Ja dokonuję rzeczy nowej; pojawia się właśnie. Czyż jej nie poznajecie? Otworzę też drogę na pustyni, ścieżyny na pustkowiu. Sławić Mnie będą zwierzęta polne, szakale i strusie, gdyż na pustyni dostarczę wody i rzek na pustkowiu, aby napoić mój lud wybrany. Lud ten, który sobie utworzyłem, opowiadać będzie moją chwałę».”

Od razu zaczął we mnie rezonować ten fragment (podkreślony). Wiedziałem, że Pan Bóg potwierdza poznanie z poprzedniego dnia. Podczas kazania dyskretnie wyjąłem telefon i zacząłem notować, bo wiedziałem, że to słowo jest do mnie. Pośród wielu cennych i trafnych rad Księdza powiedział, aby „powyrzucać gadżety z przeszłości z nieudanych związków”, co było kolejnym słowem wprost do mnie, które upewniło mnie, że zniszczenie listów jest konieczne. Notowałem dalej i padły te słowa: „Choćby wasze grzechy były jak szkarłat, jak śnieg wybieleją”. To zdanie było jak klamra łącząca dzień poprzedni, kiedy otrzymałem nic nie mówiące Słowo Boże, z tym co wydarzyło się później.


Nadszedł poniedziałek. Spakowałem listy, miskę, zapałki, pusta butelkę i pojechałem na stację po benzynę, którą chciałem użyć do spalenia listów. Miałem już wszystko gotowe, tylko brakowało bezpiecznego i ustronnego miejsca, na małe palenisko. Wbrew pozorom w zabudowanej Warszawie takie miejsce nie jest łatwo znaleźć. Zdany na Pana Boga pojechałem w miejsce niedaleko domu, koło sklepu w którym robię zakupy. Ku mojemu zdumieniu, było tam miejsce idealne - jakiś mały placyk ze sterta gruzu, usypanymi stertami piachu tworzącymi osłonę od wiatru i wielkimi kałużami. Miejsce na uboczu, piachu tyle, że jest czym gasić ewentualny pożar, wody pod dostatkiem i jeszcze piach usypany tak, że tworzy naturalne palenisko, super! Ustawiłem miskę w bezpiecznym miejscu, włożyłem wszystkie listy i inne przedmioty, podlałem benzyną i podpaliłem. Paliło się 30 min, aż się wszystko obróciło w popiół. Na koniec posprzątałem, zasypiałem popiół i odjechałem z poczuciem, że teraz mogę iść dalej.


Nie potrafię opisać jak bardzo jestem wdzięczny Matce Bożej, że wskazała mi ten obszar duchowy, w którym zły duch działał przez 15 lat, pomimo braku mojej świadomości i zgody. Chciałbym, aby to świadectwo było hołdem dla Matki Bożej i pomocą dla innych, którzy może równie nieświadomie mają jakieś więzy duchowe, który należy odciąć.


Zastanawia mnie tylko jedno. Służę Ci Matko tyle lat i pokazałaś mi wiele rzeczy ukrytych dla innych. Dlaczego o tych duchowych kajdanach powiedziałaś dopiero teraz? Przyjmuję to w pokorze.

Marcin"

***

"Przed wyjazdem na Zawierzenie rozmawiałam z Szefem delikatnie badając grunt by rozmawiać o podwyżce. W trakcie rozmowy zrezygnowałam z tego tematu, ale w zawierzeniu poprosiłam mimo wszystko o podwyżkę. W piątek po powrocie dowiedziałam się o przydziale podwyżki od mojego Szefa.”

***

„Moja mama od roku nie mogła znaleźć pracy. Szukała nieustająco i jeśli już jakąś dostała okazywało się, że albo ją traciła, albo zdrowie nie pozwalało na jej wykonywanie i musiała rezygnować. Po zawierzeniu tej intencji mama dostała pracę i jak na razie wszystko jest w porządku. Pracuje i wygląda na to, że zostanie w tej pracy na dłużej.”

***

„Poprosiłam uzdrowienie mojego taty z choroby alkoholowej. Po trzech tygodniach po zawierzeniu spotkałam się z tatą i okazało się, że przestał pić odkąd zawierzyłam go Maryi.”

***

„Będąc na zawierzeniu, wiedziałam, ze będzie utworzone nowe stanowisko w mojej pracy, praca bardziej ambitna zgodna z moimi umiejętnościami i zainteresowaniami. Postanowiłam to zawierzyć, wiedziałam, ze konkurencja będzie bardzo duża. Zgłosiło się bardzo dużo chętnych, w tym osoba, która już wcześniej pracowała w tym dziale i miała dużo większe ode mnie doświadczenie w podobnym zakresie. Po jakimś czasie okazało się, ze ta osoba wycofała swoją aplikację. Poszłam na rozmowę kwalifikacyjną, prosząc , abym dostała tę prace, tylko wtedy jeżeli będzie dobra dla mnie. Po południu tego samego dnia okazało się, ze dostałam ją. Jadę podziękować Matce Boskiej, idę zawierzać, to aby Matka Boska dała mi talenty, żeby sprostać temu wyzwaniu.”

***

 „Zawierzyłam dopasowanie odpowiednich leków na nadciśnienie dla mojej mamy, ponieważ żadne do tej pory jej nie służyły. Lekarze rozkładając ręce przepisali kolejny specyfik, nie robiąc nam zbyt dużych nadziei. Ku naszemu zdumieniu okazało się, ze ten lek pomaga i mama się po nim dobrze czuje.”

***

„Jestem cukrzykiem. Bardzo prosiłem Matkę Bożą o partnerkę, która pomoże mi ogarnąć moje życie, a szczególnie cukrzycę. Okazało się, że niebawem pokochała mnie inna cukrzyczka. Coś Ją skłoniło aby do mnie napisać. Jestem teraz bardzo szczęśliwy razem z tą kobietą.”

***

„ Poprosiłam o pokój w moim rodzinnym domu. Boże Narodzenie w moim domu upłynęło w spokoju - bez kłótni mojego brata i rodziców (w domu spędziłam 5 dni - a normalnie nawet w zwykły weekend zaliczam kilka spięć między moimi rodzicami a bratem).”

***

„2 stycznia oprócz moich próśb zawierzyłam też kilka osób z mojej rodziny i bliskich.
Mój kolega prosił wtedy Matkę Bożą o pozytywną odpowiedź z firmy, w której był na rozmowie kwalifikacyjnej kilka dni wcześniej. Dziś w tej firmie już pracuje! To cudowne! Poszukiwania nowego zajęcia trwały prawie 8 miesięcy, a zakończyły się prawie natychmiast po oddaniu tej sprawy Matce Bożej.
Również moja siostra dostała pracę, która daje jej możliwości rozwoju w zawodzie i ustabilizowania sytuacji materialnej. Chwała Panu i Najświętszej Matce Bożej.”

***

„Spośród spraw, które powierzyłam Niepokalanemu Sercu Maryi podczas styczniowego Zawierzenia dotychczas spełniły się następujące:
1) Moja koleżanka zdała egzamin na prawo jazdy.
2) Prosiłam o uzdrowienie z łupieżu. Problem zniknął.
3) Wiedziałam, że czeka mnie na początku nowego roku rozmowa z szefem na temat naszej dalszej współpracy, więc w Akcie Zawierzenia 2 stycznia napisałam "O dobrą umowę w styczniu, o dobre godziny pracy i podwyżkę". Pod koniec stycznia dostałam podwyżkę w pracy i od lutego pracuję na nowej umowie, z której jestem zadowolona.”

***

"W styczniu zawierzyłam znajome małżeństwo, które wiele lat oczekiwało na potomstwo. W marcu dowiedziałam się, że koleżanka jest w stanie błogosławionym. Sprawdziły się słowa, które usłyszałam na konferencji od pani Emanueli, że Matka Boża najszybciej odpowiada na prośby o dar potomstwa."

***

"Jadąc w marcu na Zawierzenie miałam jedną prośbę: znalezienie życiowego partnera, z którym mogłabym założyć rodzinę zgodnie z zasadami/wartościami Bożymi. Po konferencji Pani Emanueli dopisałam na Zawierzeniu "termin", w którym chciałabym, aby to się wydarzyło 🙂 Dopisałam "w tym roku" i wiele innych próśb dotyczących pracy, rodziców, rodzeństwa, zdrowia, a także znajomych, którzy starali się o dziecko.
Po tygodniu od powrotu z Częstochowy poznałam mężczyznę, który wyznaje podobne wartości jak ja, po kilku rozmowach wiedziałam, że to moja druga połowa. Niedawno powiedziałam Mu o Zawierzeniu Niepokalanemu Sercu Maryi i prawdopodobnie w maju  pojedziemy do Częstochowy razem.
W marcu modliłam się także o pracę dla mojego brata. Po około 3 tygodniach dowiedziałam się, że zaczął pracować. Dodam, że bardzo długo nie pracował i nie wierzył już w swoje możliwości."

***

"Postanowiłam do Ciebie napisać o łasce, jaką została obdarzona moja najbliższa Rodzina i ja sama też po Zawierzeniu Niepokalanemu Sercu Maryi.
na Jasnej Górze 2 kwietnia br. Otóż jedną z moich intencji wypisanych w Akcie Zawierzenia była prośba o szczęśliwy i lekki poród dla mojej Siostry, która miała wyznaczony termin na 11 kwietnia. Matka Boża tak sprawą pokierowała, że moja Siostra urodziła szczęśliwie swoją już drugą córeczkę
7 kwietnia i to zaledwie w przeciągu 13 minut!!! Mocne skurcze nastąpiły na tyle późno tuż przed urodzeniem, że nie zdążyła wybrać się do szpitala i wraz z mężem zdążyli rozłożyć tylko ręczniki w łazience, a kiedy mój Szwagier poszedł zadzwonić po karetkę, Ich Córeczka już się szczęśliwie narodziła - moja Siostra sama odebrała poród, a pępowina samoczynnie uległa przerwaniu. Dopiero po narodzeniu Córeczki wszyscy Troje pojechali karetką do szpitala. Jak widać, poród był więc bardzo szczęśliwy i lekki, tyle tylko że nie w szpitalu, ale skoro wszystkim pokierowała sama Matka Boża, to czegóż więcej chcieć? 😉 Dziękuję serdecznie Maryi i czekam zresztą na kolejne owoce moich modlitw przez Akt Zawierzenia. 🙂
Chwała Panu!!!"

***

„Maryja uleczyła mnie z choroby lokomocyjnej i łysienia plackowatego”

***

"Jedna z intencji jakie zawierzyłam była modlitwa o poczęcie dziecka dla bliskiego mi małżeństwa, które od kilku lat tego bardzo pragnęło i cierpiało z tego powodu. Spełniło się to krótko po zawierzeniu i ciąża przebiega dobrze. "

***


"Prosiłam Matkę Boską o dobrą pracę dla syna. W następnym tygodniu po zawierzeniu dowiedziałam się, że syn dostał pracę lepszą od poprzedniej, zarówno jeśli chodzi o zarobki  jak i atmosferę w pracy. Było to dla mnie wielkie zaskoczenie. Zwlekałam z przekazaniem tej informacji, bo nie dowierzałam, ze to się realizuje".

***

"Na zawierzeniu byłam 7 razy... Maryja testowała moją cierpliwość, z formą zazdrości patrzyłam na spełniające się pragnienia moich współ podróżników...
Sama pisałam z wyjazdu na wyjazd coraz więcej i śmiałam się, ze "Maryjo, nie podaruję, będę natrętna, aż wysłuchasz i wyprosisz u Boga moje prośby...".
Płakałam na słabą pracę, na szefa, który nie doceniał moich działań, marudziłam, bo mam problemy z układem trawiennym, wciąż coś mi szkodziło, bolało... powierzałam Maryi po 50 osób na raz... także swoje psy... i wielki akcent ostatnio położyłam na kierowniku duchowym... pisałam "Maryjo, trzeba mnie ogarnąć, postaw na mojej drodze człowieka... który mnie ustawi".
No i teraz tak:
1. W mojej firmie zmienił się prezes, mam nowego szefa, który już w pierwszym miesiącu pracy przyznał mi premię za dobrą współpracę... szef też zwierzył się, że co miesiąc ofiarowuje pieniądze na budowę pobliskiego kościoła, bo tak obiecał Bogu na modlitwie... Byłam o krok od zmiany pracy i szereg pomyłek sprawił... że zrezygnowałam, mimo, że byłam już w 3, ostatecznym etapie rekrutacji.
2. zdrowie - jestem po 3 operacjach brzucha, wiele lat cierpiałam na bóle i osłabienia... od jakiś 3 miesięcy są stawiani na mojej drodze /niby przypadkiem/ cudowni lekarze... Zdiagnozowano problem, a zmiana leków i diety sprawiła, że czuję się o niebo lepiej.
Co więcej, miałam złe 2 parametry żelaza, jeden za wysoki, drugi za niski... świadczyło o złym wchłanianiu... ogólnie wynik był mega słaby 7 jednostek, a wzorzec to 13-440.
Po zawierzeniu, miałam badanie, oba wyniki były idealne, z 7 skoczyłam na 13,9 :)), a w drugim uplasowałam się w samym centrum skali. Nie, nie przyjmowałam ani leków, ani wątróbki ;D.
3. Inne osoby - zawierzyłam Maryi moich bliskich, aż 5 osób wpisanych w akt... pojechało z nami 🙂
Maryja płaszczem ochronnym otula moich bliskich, mój wujek miał udar, wyszedł z niego praktycznie bez szwanku i szybko, została mu rehabilitacja, która daje fenomenalne rezultaty...
Zawierzyłam Maryi też mojego psa... sunia miała operację ratowania życia i... wszystko poszło lepiej, niż się wszyscy spodziewali. Psiak szaleje... a ja mam naoczny dowód, że każdy wróbelek jest dla Boga ważny... niesforny piesek ważący 40 kg też :).
4. Kierownik duchowy - zadzwoniła do mnie bliska koleżanka i powiedziała, ze ma księdza dla mnie - ks. Andrzeja :). Sam mówi o sobie "osiołek Pana Boga"...a ja... od 17 lat mówię o sobie 'Monika od osiołków" - zajmuję się badaniem postaci osła w Piśmie Świętym i w życiu świętych... Yhm, osiołek uratował Jezusa przed Herodem i wprowadził Go na swoim grzbiecie do Jerozolimy...
To połączenie naszych ścieżek, księdza Andrzeja i mojej, powaliło mnie na łopatki. Maryja działa, jak błyskawica, co?:). Spotkaliśmy się i czuję, że to jest TO."

***

"Na zawierzenie pojechałam w lutym za namową mojej koleżanki, która dzieliła się ze mną jak ono działa w jej życiu. Mimo tego byłam nastawiona dość sceptycznie.
Poleciłam Maryi bardzo wiele spraw, ale jak się potem okazało trochę bez podania terminu w którym coś ma się wydarzyć,
więc trudno część z nich zweryfikować. Przymierzam się do kolejnego wyjazdu razem z Tobą żeby to poprawić.
Zachęca mnie do tego fakt, że jedna intencja z pewnością realizuje się dzięki zawierzeniu jej Maryi.
Pokrótce: w sierpniu gościłam Kolumbijki na ŚDM. W radiu leciał apel jasnogórski, powiedziałam ze tak jest codziennie o 21, a w ogóle to byłam na zawierzeniu.
Przyniosłam akt zawierzenia żeby im pokazać. W moje oczy wpadła intencja, w której zawierzałam Maryi mój wyjazd do Portugalii lub Santiago de Compostella w tym roku. Zapomniałam o tej intencji. Z radością poinformowałam Kolumbijki że zawierzenie działa:)
Kilka tygodni wcześniej ksiądz ogłosił w parafii pielgrzymkę do Fatimy. Poczułam że chciałabym pojechać, ale nie było miejsc. Jak jakieś się zwolniło to zaczęłam się zastanawiać czy chcę jechać z parafią. Jestem przyzwyczajona do wyjazdów młodzieżowych. Pytałam Pana Boga co mam zrobić. Dzień przed podjęciem ostatecznej decyzji i wpłacie zaliczki, zadzwoniła do mnie moja siostra ze wspólnoty z pytaniem czy nie wybrałabym się z nią, jej mężem i siostrzenicą rowerami do Santiago de Compostella.
Rowerem już tam byłam i chciałabym pójść, ale samej brakowało mi trochę odwagi, a czułam że potrzebuję momentu zatrzymania się po trudnych życiowych doświadczeniach.
Za trzy dni lecimy do Porto i przez tydzień, bo tylko tyle mam urlopu, będę iść z Maryją. Sama bym tego tak nie zaplanowała. Teraz mogę dzielić się z Wami i osobami z mojego otoczeniami tym doświadczeniem. "

***

„Byłam na Zawierzeniu dwa razy. W kwietniu i sierpniu.
48 godzin po kwietniowym Zawierzeniu Matka Boża zainterweniowała błyskawicznie w męczący mnie wątek.
Ucięła łeb sprawie, której po ludzku sama nie mogłam zakończyć.  Później odpowiadała dosłownie, słowo na słowo, na moje prośby z Zawierzenia.
Jednak było we mnie dużo lęku i mimo pomocy i odpowiedzi ze strony Matki Bożej – nadal byłam bezsilna, wystraszona. Dostawałam odpowiedzi ale byłam jakby zamrożona w swoim strachu.
Dlatego – żeby przebić się przez ten swój strach – pojechałam w pierwszą sobotę sierpnia na Zawierzenie. Wtedy też wygłosiłam świadectwo. Otóż zawierzyłam w kwietniu ciążę koleżanki.
Lekarze okrutnie diagnozowali ciążę, koleżanka żyła w lęku strachu, bezsenności, zemdlała. Lekarze potrafią być bezwzględni dla kobiet w ciąży, mówią o tym, że ciąża jest zagrożona i inne straszne rzeczy, o poronieniu, sugerują zabieg usunięcia ciąży mówiąc o ryzyku niedonoszenia ciąży lub urodzeniu chorego dziecka. Nie chcę tego powtarzać, ani się rozpisywać.
Koleżanka przeżywała koszmar do samego końca. Badania, szpital.
Dziecko urodziło się zdrowe! Matka Boża swoimi wstawienniczymi modlitwami sprowadziła na ten świat zdrowego Aleksandra.
Chwała Panu!"

***

"Zawierzyłam pracę dla przyjaciela.
Mój przyjaciel żyje od kilkunastu lat z depresją, zdarzają się sytuacje, kiedy przestaje jeść. Nie wychodzi z domu. Nie wiem, nie pamiętam jak to się stało, że poprosiłam o pracę dla niego.  Nie poprosiłam o wyjście z depresji, ani o to żeby zaczął się odżywiać, tylko o pracę dla niego.
To musiało być od Ducha Świętego. Na pewno było.
Pod koniec lipca, mój przyjaciel nie wychodził z domu i nie jadł, wpadłam w histerię i zaczęłam szukać egzorcysty w pobliżu jego miejsca zamieszkania. Dowiedziałam się kto jest najbliżej, zadzwoniłam i dowiedziałam się że spotkanie z tym egzorcystą będzie możliwe we wrześniu.
Niedługo po tej rozmowie dot. egzorcyzmu, tego samego dnia, rozmawiam z moim przyjacielem, który mówi mi że jest w klubie pracy, w urzędzie pracy. Wykonuje telefony… To był piątek, w poniedziałek i wtorek miał rozmowy o pracę. Aktualnie ma podpisaną umowę o pracę, to już trzeci miesiąc jak pracuje. Powtórzę że nie wychodził z domu, przestawał też jeść, odmawiał jedzenia.
Pracuje trzeci miesiąc. Wychodzi z domu.
Matko Boża, Ty wiesz jak bardzo bardzo jestem Ci wdzięczna.
Drugie Zawierzenie było już zupełnie inne. Między pierwszym a drugim Zawierzeniem doświadczyłam konkretnych działań Matki Bożej, wiedziałam że moja bierność i strach hamuje efekty działań Zawierzenia.
No i po drugim Zawierzeniu, podczas którego złożyłam swoje węzły, smutek, nałóg! I relację z przeszłości, która sprawiała że żyłam w przeszłości – zaczęłam nowe życie. Chwała Panu!"

***

"Matka Boża zabrała ode mnie moje zaburzenia psychiczne, smutek, nałóg i uwolniła od relacji.
Mogłabym czytać swoje Zawierzenie punkt po punkcie i mówić co się wydarzyło. Bo się dzieje.
Jesteśmy ludźmi małej wiary i potrzebowałam 4 miesięcy między pierwszym a drugim Zawierzeniem żeby uwierzyć w to, co się dzieje."

***

Moi rodzice żyli daleko od kościoła od bardzo dawna, myślę, że nawet ok. 20 lat. Nie chodzili na Mszę, w kościele pojawiali się jedynie z okazji święcenia pokarmów lub uroczystości rodzinnych. Oczywiście deklarowali się jako wierzące osoby, ale zdecydowanie mieli własną filozofię i niewiele miało to wspólnego z życiem z Bogiem. Poprosiłam Maryję o ich nawrócenie. W tym roku moja mama skończyła 60 lat. Z tej okazji była za nią msza, więc zaproponowałam jej, żeby poszła do spowiedzi. Ku mojemu ogromnemu zdziwieniu zrobiła to! Co więcej od tego momentu chodzi co tydzień na mszę, regularnie się spowiada, a z nią chodzi mój tata (a to już jest grubszy kaliber). Czekam tylko, kiedy on się odważy i też pójdzie do spowiedzi. Może nie brzmi to wszystko jakoś przełomowo i nadzwyczajnie, ale tylko ja wiem, jak bardzo zależało mi, żeby wrócili do Boga i jak bardzo w to nie wierzyłam.''

***

"Byłam z Wami na zawierzeniu 5 sierpnia 2017. Parę dni potem zaczęłam kurs praktyczny na prawo jazdy. Jedną z intencji było zdanie egzaminu. Miałam państwowy praktyczny 7.12. zdany za pierwszym razem. Mimo, ze sam kurs nie szedł mi super, robiłam sporo jazd dodatkowych. Jestem przekonana, ze była to jakaś Siła Wyższa dlatego, ze na samym egz. nie poszło mi tak jakoś bajecznie, a dodatkowo komentarz pana egzaminatora też był taki sobie, ale mimo to wpisał wynik pozytywny. Jestem przekonana, ze Matka Boska wysłuchała mojej intencji jaką wpisałam w sierpniu. Podczas egzaminu czułam taką jakąś "moc"' z góry. ;)"

***

"W lipcu poprosiłam o dobrą pracę, blisko, z sympatycznymi ludźmi, dobrze płatną, z wykorzystaniem moich umiejętności, taką pracę znalazłam we wrześniu."

***

"W marcu poprosiłam o dobrych ludzi, przyjaciół i wtedy Bóg postawił na mojej drodze wspólnotę, gdzie mam miłych znajomych w moim wieku."

***

"Modliłam się by rodzice pojechali na urlop razem (tata miał trudną sytuację w pracy i mówił, że absolutnie nie może iść na urlop) i by pojechali do Fatimy - rodzice pojechali na urlop do Matki Bożej Ostrobramskiej w Wilnie, modlili się też przed oryginalnym obrazem Jezusa Miłosiernego, modlili się też w innych kościołach na Roztoczu w Polsce, gdzie też pojechali razem."

***

"Modliłam się o uzdrowienie kota, który miał ranki na ciele, od razu po przyjeździe z Zawierzenia, kot stał się bardzo pewny siebie, nie boi się ludzi, ranki powoli znikają - Maryja uczyniła więcej niż prosiłam, bo wcześniej kot był zalękniony i bał się ludzi."

***

"Kiedy wybrałam się na Zawierzenie w grudniu spytałam Znajomych czy nie mają jakiś intencji do przekazania Maryi.
Odpowiedziała wtedy min. Magda. Zwierzyła się, że starają się z mężem o drugie dziecko.
(Magda w wieku 40 lat wyszła za mąż i bardzo martwiła się, že može okazać się, że jest za późno na urodzenie zdrowych dzieciaczków. Przy pierwszej ciąży wystąpiło poronienie. Potem na świat przyszła dziewczynka.)
Teraz Magda pragnęła powiększyć Rodzinę o drugie dziecko. Oczywiście dołączyłam tę intencję do swoich i czekałam. Po dwóch miesiącach Magda napisała mi, że jest w 7 tygodniu ciąży !!!!! 🙂
Szybko to przeliczając stwierdziłam, że Matce Bożej wystarczył TYDZIEŃ, by odpowiedzieć na prośbę Magdy :). We wrześniu przyszedł na świat zdrowiutki chłopiec 🙂 dostał 10 punktów!"

***

Prześlij swoje świadectwo na adres: zawierzenie@dlamaryi.pl. W tytule wpisz "świadectwo".